Makiel - 2009-03-13 23:24:07

Widząc że opowiadanie w trzy słowa jakie zapoczątkowała Eshurra 06 Czerwca 2008 jest ciągle kontynuowane, więc postanowiłem przenieść je na nowe forum aby móc je nadal kontynuować.

mogh napisał:

Dawno, dawno temu w odległej krainie żyła sobie bardzo smutna i przygnębiona mała, kanciasta sówka. Była kanciasta, bo zbyt długo siedziała w zbyt małej i w zbyt ciasnej dziupli. Ale czas niepokojąco szybko znikał. To było bardzo krępujące dla mieszkającego nieopodal kornika gdyż nie chciał on słuchać wciąż postanowił szczerze porozmawiać z sówką o dużych dziuplach znajdujących tuż ponad ziemią. Wtedy to właśnie, korzystając z okazji przybiegł wielki, niebieski słoń z różowymi spodenkami w groszki miejscami przykrapianymi błękitem i żółtymi zygzaczkami i zapytał się: Czy ktoś widział mój zielony parasol? Ostatnio nie mogę go nigdzie znaleźć. Jedyną osobą, która może wiedzieć gdzie znajduje się parasol była mieszkająca za największym sklepem z dużą ilością różnych tabletek na przeczyszczenie. Pewnego dnia odwiedziła bardzo, bardzo małego rudego królika, którego męczyło rozwolnienie. Zażył więc słynny "Srakostop" po którym szybko wrócił do siebie i zajął się swoimi sprawami w przydomowym ogródku z którego ma świetny widok na plażę nudystów. Właśnie zobaczył piękną, opaloną, jasnowłosą gdy nagle weszła jego żona - znana we wsi jako największa plotkara. Gdy zobaczyła swojego męża cisnęła patelnią w biegające po domu karaluchy. Królik szybko zaczął zbierać rozkwaszone zwłoki bednych stworzonek. Nazajutrz tuż po wielkiej awanturze pani królikowej i królika w krainie zrobiła się wielka dyskusja na temat tego co było na patelni i dlaczego byly to przegniłe. Następnego pięknego dnia, tuz o poranku w całym mieście było głośno o tym , że znowu króliki podjadają karaluchy z miejscowego śmietnika.
Tymczasem na drugim śmietniku zagościła pleśń na niedojedzonych kawałkach cielęciny. Zorganizowano wielką wyprawę po nowe śmietniki z firmy nie całkiem zajmującej się robieniem śmietników. Kupiono zestaw małego majsterkowicza i sami zrobili, a raczej próbowali, zrobili bardzo koślawy lekko niewymiarowy i dziwny kosz na śmieci.
Przez ten dzień i następny czas w wiosce był nudny. Do momentu az pojawil sie ogień w podziemnym tunelu zaraz wszyscy wiedzieli o ukrywajacym sie tam czopem z zapałkami. Wzięto więc gaśnice i dwa winiaki markowej firmy "Wino", i siedem innych trunków niewiadomego pochodzenia. I poszli do parku na ławkę wymyślić jak pozbyć się pustych butelek otaczających ową jaskinię. Popijając wino wymyślili wielki, ale mały długotrwały antykryzysowy plan przejęcia kontroli nad zapasem siarki, służącej potworowi jako silny środek do stymulacji

Życzę miłej zabawy.

GotLink.plremonty sklepów warszawa rasa basset paski do sterylizacji